Czym jest wojna? – to nie jest, jak się może wydawać, proste pytanie.
Rzecz w tym, że dzisiaj większość ludzi – przede wszystkim młodzież – odnosi się do idei wojny z dużą ciekawością.
Dla jednych – wojna jest pasjonującą przygodą, dla innych – nadzieją, że podniesie ona ich standard życiowy, dla kogoś innego – wojna jest jedynym sposobem na zarobienie pieniędzy.
Krótko mówiąc, dzisiaj w społeczeństwie nie ma dostatecznej dezaprobaty dla samej idei wojny. Tragiczne skutki „aprobaty” tej idei codziennie możemy zaobserwować w wiadomościach.
Dlatego, rozpoczynając prace nad filmem, przede wszystkim, chciałem pokazać ludziom, jakie są realia wojny, w jaki sposób z jej rozpoczęciem proste i zwyczajne pojęcia jak „dom”, „jedzenie”, „woda”, „dzieci” i t.d. nagle zmieniają sens.
Chciałem, żeby wojna nie była dla widza pojęciem abstrakcyjnym, lecz bardzo konkretnym.
Dlaczego?
Ponieważ jestem pewien, iż gdyby, na przykład, bohaterowie mojego filmu wcześniej wiedzieli, jakie cierpienia przyniesie ona w ich życie, zrobili by wszystko, co w ich mocy, żeby temu zapobiec.
Ważne było, jak sądzę, umieszczenie w komentarzu do filmu notatek Lwa Tołstoja, zrobionych półtora wieku temu. Zadziwiające, ale jego opis w całości się pokrywa z obrazami dzisiejszej wojny w Czeczenii.
Mijają wieki, a ludzie regularnie popełniają te same błędy…
Od rozpadu Związku Radzieckiego nie ma spokoju na Kaukazie. Wrogość między Czeczenami i Rosjanami, nierozwiązywalny konflikt militarny, wojna silniejszej armii rosyjskiej z partyzantami i snajperami ścierają się już od lat w tym nieprzyjaznym dla człowieka terenie. Nie ma tu zwycięzców, nie może ich być – zwycięża jedynie przemoc. Czeczeński terroryzm już dawno rozlał się na całą Rosję. Jednym z tragicznych przykładów były wydarzenia w moskiewskim teatrze muzycznym na Dubrowce.
Wielu nie wie, że ta wojna nie jest wynikiem ery postsocjalistycznej, że nie jest konfliktem podgrzewanym przez dzisiejszych powstańców z Groznego i współcześnie panujących na Kremlu Jelcyna czy Putina. Tu wojna toczyła się już za caratu.
W 1850 roku, po porzuceniu studiów, służbę wojskową odbywał tu młody arystokrata – Lew Tołstoj. Młody ziemianin widział tu rzeczy, które zapadły mu w pamięć na długie lata. Jeszcze jego ostatnia powieść, „Hadżi Murat”, opublikowana w dobre pięćdziesiąt lat po tamtej wojnie, ma za bohatera czeczeńskiego wodza.
Białoruski filmowiec Jurij Chaszczewadzkij znany z kolaży tworzonych z materiałów archiwalnych (m. in. „Bogowie sierpa i młota”), połączył współczesne, nieocenzurowane zdjęcia, jakich nikt jeszcze z całą ich grozą i przemocą nie widział, z tekstami Tołstoja, który przed 150 laty ujął w słowa tę gotowość do przemocy i brutalności.
Tak oto powstał ten film wywierający wrażenie i przygnębiający widza przez swoją wyrazistość.
Jury 45 Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku pochwaliło reżysera za jego „polityczną odwagę, której potrzebował, aby stworzyć taki film o rosyjskiej wojnie na Kaukazie”.